środa, 29 października 2014

Rozdział 18 - Ratunek?


Nazajutrz obudziłam się przy Zaynie, który jeszcze spał. Rozejrzałam się i spostrzegłam, że w nocy zasypialiśmy przy brzegu, zaś obudziliśmy się w zupełnie innym miejscu. Usiadłam i przeciągnęłam się, głośno ziewając. Słońce ponownie od samego poranka wręcz prażyło. Na niebie nie dało się zauważyć nawet najmniejszej chmurki. Nieopodal, w słońcu, leżał Harry z koszulką na głowie. Wstałam i ruszyłam w jego kierunku. Chłopak spał i chrapał. Chwyciłam go zdrową ręką pod pachą z zamiarem przesunięcia go do cienia, lecz tak jak przypuszczałam bez użycia drugiej ręki nic nie zdziałam. Szturchnęłam Harry'ego.
   -Nie śpij. - krzyknęłam, gdy się lekko poruszył.
Odepchnął mnie ręką i obrócił się na bok. Przykucnęłam przy nim i ponownie szturchnęłam. Chłopak jednak nie reagował. Po chwili podszedł do nas Louis z Niallem, trzymając w ręku skorupę kokosa z wodą. Odsunęłam się trochę i juz po sekundzie oszołomiony Harry stał na równych nogach. Trochę poprzeklinał na nas i w końcu się trochę uspokoił.
Harry nadal lekko podenerwowany przez niemiłą pobudkę poszedł w stronę morza. Zaś Louis i Niall poszli w jego ślady.
   -Widzicie tego ptaka? - zawołał Harry wskazując palcem na niebo. - czy to nie te ptaki co żywią się rybami? Bo jeśli tak to właśnie zeżarł nam obiad z naszego morza.
   -Ryba w tę czy we w tę, chyba nie zrobi nam różnicy. - odezwałam się, siadając na kamieniach przy brzegu.
   -Jak mi się nudzi. - powiedział Niall i wskoczył za Harrym do wody. - wciąż robimy to samo, śpimy, robimy, jemy, pieprzymy się i śpimy i tak na okrągło.
   -Powinieneś czuć się jak w raju Nialler. - powiedział Zayn, który przeciągając się szedł w naszą stronę. - nie wyspałem się.
 Niall zaśmiał się, zaś Zayn pocałował mnie w usta i delikatnie zajrzał jak się ma moja rana, dusząca się pod liściastym opatrunkiem.
   -Jest dobrze. - stwierdziłam, gdyż przyzwyczaiłam się już do bólu jaki sprawiała mi rana.
   -Nie jestem lekarzem, ale może dobrze by było, gdyby twoja rana odetchnęła świeżym powietrzem? - zapytał.
Sądziłam, tak jak i on, że z pewnością będzie lepiej gdy to miejsce zaczerpnie tlenu. Ściągnęłam, więc z pomocą Zayna mój opatrunek. Moje ramię nadal wyglądało na tyle okropnie, że chłopaki skrzywili się na jej widok. Sama nie czułam się dobrze z tak poszarpaną skórą, jednak miny Nialla, Louisa i reszty nie pomagały mi w niczym, a wręcz przeciwnie, peszyły mnie.
   -Może wybierzemy się w dżunglę dzisiaj? - zaproponował Harry.
   -Dobry pomysł. - odpowiedziałam.
   -Nie miałem na myśli ciebie Abi, dziwię się, że po tym co się stało ciągnie cię jeszcze do dziczy. Pójdziemy w czwórkę, a ty z Sherii zostaniecie.
   -Ja z Zaynem pójdziemy wzdłuż plaży. - stwierdził Niall. - a Louis i ty Harry wejdziecie wgłąb dżungli.
Chłopacy uzgodnili wszelkie szczegóły ich dzisiejszej wyprawy. Ich przechadzka w poszukiwaniu przydatnych rzeczy nie miała trwać więcej, niż do wieczora. Dzięki temu nie martwiłam się, byłam pewna, że wrócą przed nocą. A przede wszystkim byłam spokojna o to, że nie będą chodzić po ciemku. Uprowadzenie przez jakiegoś wiariata im już nie grozi, lecz kto wie co jeszcze czai się na tej wyspie. Z mordercą na bezludnej wyspie ja sobie poradziłam, co prawda zostałam skrzywdzona psychicznie i skały w morzu prawie odrąbały mi ramię, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Choć tak właściwie nic dobrego nam to nie dało, jeśli nie liczyć pozbycia się Hectora.
Kiedy chłopacy wyruszyli, postanowiłam znaleźć Sherii, którą nie widziałam od początku dnia. Dziewczyna nie przyszła nawet, by życzyć szczęścia w wędrówce. Nie było wiele miejsc, w których mogła się schować. Zajrzałam, więc do każdego z szałasów, lecz tam jej nie było, poszłam do naszego wychodka, jednak tam również jej nie znalazłam. Sherii się rozpłynęła.
   -Sherii! - zaczęłam wołać przyjaciółkę. - gdzie jesteś?
   -Tutaj! - usłyszałam głos dochodzący zza szałasu.
   -Wszystko dobrze? - zapytałam, gdy ujrzałam przyjaciółkę skuloną w cieniu z opłakaną twarzą.
Dziewczyna nie odpowiedziała, a jedynie pokiwała przecząco głową, zaś z jej oczy wypłynęły następne stróżki łez.
   -Hej kochana, co się stało? - spytałam, przysiadając się do niej.
Sherii wtuliła się we mnie, szturchając mnie przy tym niechcący w chore ramie. Jednak próbowałam zignorować ból, by jej nie odepchnąć od siebie. Nie chciałam jej zrobić przykrości, tym bardziej, że w tym momencie potrzebowała czułości.
   -Spóźnia mi się okres. - oznajmiła i mocniej objęła mnie rękoma.
   -Ile czasu?
   -Jakieś trzy dni. I boję się, że mogę być w ciąży. Dobra, może nie tego się boję najbardziej. Z resztą sama wiesz co ja wyrabiałam... nie trzymałam się jednego chłopaka.
   -Nie panikuj trzy dni w tę czy we w tę nie oznaczają od razu całkowitego braku miesiączki. - zaczęłam ją pocieszać. - zobaczysz jutro ją już dostaniesz. Poza tym ja okresu nie mam od paru tygodni. Pewnie to wina złego żywienia i sytuacji w jakiej jestem. Zbyt dużo krwi ucieka mi inną stroną. - zaśmiałam się sztucznie, pokazując na moje ramię.
Jednak ten denny żart rozweselił trochę Sherii.
   -Strasznie się boję. Jeśli to będzie prawda, nie wyobrażam sobie wyjawić tego przed chłopakami. Poza tym ja, jako matka? I w dodatku okoliczności w jakich się znajdujemy. To będzie katastrofa.
   -Nie przesadzaj, zobaczysz, że nie jesteś w ciąży Sherii. Nie myśl o tym, bo tylko się nakręcasz. Rozpalimy już ognisko, bo wiesz, że zbytnio nam to nie idzie, a chłopaki będą pod wieczór.
   -Ci. - uciszyła mnie nagle przyjaciółka.
   -Coś źle powiedziałam?
   -Abi cicho! Słyszysz?
Zaczęłam się rozglądać i nasłuchiwać, lecz prócz zwykłych odgłosów fal i ptaków, nic dziwnego nie słyszałam. Jednak już po chwili zdołałam dosłyszeć, raczej niecodzienny dźwięk.
   -Co to? - zapytałam zdziwiona i trochę przestraszona.
   -Czy to nie? - odpowiedziała pytaniem Sherii, po czym wybiegła na środek plaży. - to helikopter!
Ruszyłam za nią, w oddali zauważyłyśmy zbliżający się punkt na niebie. A dźwięk stawał się coraz wyraźniejszy. Sherii zaczęła krzyczeć i machać rękoma, pomimo tego, że w tej chwili i tak nie byliśmy widoczni z góry.
   -Pomóżcie nam! - krzyczała ile sił w płucach, wciąż wymachując rękoma. - nie chcę tu umierać! Pomóżcie, tutaj jesteśmy!
Chciałam także pomóc, a z moją ręką było to niemożliwe, więc zaczęłam rysować wielkie litery "sos". Postanowiłam zrobić, to co pierwsze przyszło mi na głowy. Helikopter był coraz bliżej, więc spieszyłam się by skończyć napis, który miał przykuć na nas uwagę. Gdy maszyna była tuż nad nami, nie zważając na ranę, również zaczęłam machać rękoma i wołać o pomoc. Jednak, ku naszemu zdziwieniu helikopter odleciał, jak gdyby nas nie widział.
   -Kurwa! Widziałaś to?! - odezwała się Sherii. - to niemożliwe, kurwa, że nas nie widział, leciał nad naszymi głowami! Kurwa! Abi, czemu nic nie zrobiłaś?!
   -Przecież nabazgrałam wielki napis na piasku! To nie moja wina, że odleciał!
   -Mogłaś od razu razem ze mną machać! A nie zabierać się za gówniane pisanie.
   -Kurwa przepraszam, że mam ramię, które trzyma się tylko dzięki kościom, mogłaś głośniej krzyczeć, a nie masz do mnie pretensje dziewczyno! Albo mogłaś biec za nimi!
   -Oh! Wkurwiasz mnie, wiesz? Jesteś żałosna!
   -Ja jestem żałosna?! To ty nie wiesz z kim będziesz miała dziecko, bo ruchałaś się z każdym w obozie. I nie myśl sobie, że każdy z tych chłopaków jak się dowie to się ucieszy. Za pewne będą się modlili, by dziecko do nich nie należało!
   -No i chociaż korzystam z życia, a nie tak jak ty. Tylko marzysz o tym jedynym i w kółko jak chcę cię przekonać do wyszalenia się to pierdolisz "ten jedyny". I twój Zayn też mnie przerucha, bo nie myślisz chyba, że on chcę ciebie już na zawsze.
   -Wypierdalaj od Zayna, bo cie zabije! - zagroziłam jej, gdyż czułam się strasznie przez nią urażona.
   -To zrobisz to jak już Zayna penis zagości u mnie.
   -Ok, ale ręce Nialla przeszukiwać będą moje ciało, a nie twoje.
   -Słucham!? - wykrzyczała, a ja ucieszyłam się, ponieważ najwidoczniej trafiłam w jej najsłabszy punkt.
   -I będzie namiętnie całował, każdy skrawek mojego ciała. - dodałam. - i masował mnie oraz pieścił. Zaś ja wplotę dłonie w jego blond włosy i będę go zachęcała do większego zdradzania ciebie.
   -Nie zrobisz tego! Kurwa, nie waż się ruszyć mojego Nialla!
   -Twojego? Jesteś pusta Sherii, mówisz, że Zayn nie bierze mnie na poważnie, więc jeśli on mnie nie kocha, to raczej nie sądzisz, że Niall ciebie darzy takim uczuciem? Gdy jest zmuszony przeżywać jakieś trójkąciki i inne dziwne zabawy jakie robicie po nocach. Jakoś nie widać po nim, że lubi takie rzeczy.
   -Wiem lepiej co lubi, więc się odwal od niego!
   -A ty odwal od Zayna i mnie!
   -Hej dziewczyny! Spokojnie! - krzyknął Harry i stanął między nami. - co się stało?
   -Ta idiotka zamiast mi pomóc to kurwa rysowała jakiś sos na piasku. I przez nią helikopter odleciał.
   -O też widzieliście, przyszliśmy wcześniej, bo leciał w waszą stronę, mieliśmy nadzieję, że może gdzieś tu wylądował. - odezwał się Louis.
   -Abi dobrze zrobiła, lepiej od ciebie. - powiedział Niall z pretensją. - i nie wyruchasz Zayna, z resztą mnie też już nie. Abi ma rację, nie ciągną mnie takie rzeczy co ciebie.
Sherii zbladła, a łzy napłynęły jej do oczu. Jej mina wyrażała w tym momencie ból. Dostała ogromnego kosza od chłopaka, w którym, nie ukrywając, była na prawdę zakochana. Z pierwszej chwili nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, jak ma się zachować, po czym pobiegła w stronę naszego wychodka. W tym samym momencie poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach.
   -Cześć skarbie, jak spędziłaś te pare godzin beze mnie? - powiedział mi do ucha Zayn.
   -Tak sobie. - odparłam i odeszłam od niego.
Po tym co powiedziała Sherii dostałam wątpliwości co do Zayna. Nie byłam niczego pewna, a nie chciałam być jego dziewczyną na chwilę, tym bardziej, że dzięki przelatującemu helikopterowi wróciła nam nadzieja na uwolnienie się z bezludnej wyspy i powrócenie do normalnego życia.


OD AUTORKI: Przepraszam, że musieliście czekać tak długo na następny rozdział.
Ponieważ to opowiadanie małymi krokami dobiega końca, mam do Was pytanie, jeśli zacznę pisać następne to kto będzie chętny by je czytać ? I jak uważacie rozpoczynać w ogóle następne, czy dać sobie spokój ? :) 

6 komentarzy:

  1. Mega!!! Ale czemu Sherii i Abi sie pokłóciły :000 ???? Kiedy następny? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak pisz, bo ci to dobrze wychodzi, super rozdział ! ;))) / Lena /

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny rozdział misia pisz szybko następny :) jestem za następnym blogiem i na pewno będę go czytać :) ~Vove_Diana

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham! Kocham!
    Już chcę następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Sherii dostala kosza :ooooo
    myślałam ze sie pobiorą :((((
    chce nastepny rozdział!!!!
    kiedy next!
    pewnie ze bede czytala nastepne opowiadanie. PISZ!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Je będę czytać! Tylko musi być o 1D i nie słodkie tylko z pazurem :P np. O jakimś gangu xp.: * :* :**********

    OdpowiedzUsuń