poniedziałek, 12 stycznia 2015

Epilog

Weszłam do jednego z pustych pomieszczeń przeznaczonych dla mnie. Usiadłam na krześle i próbowałam złapać oddech. Byłam strasznie zdenerwowana, serce biło jak oszalałe. Spojrzałam na moje ręce, które sie trzęsły. Podniosłam się i chodząc po pokoju próbowałam sie uspokoić. Po chwili chodzenia w kółko, stanęłam przed lustrem i zmierzyłam się wzrokiem.
   Suknia, którą miałam na sobie była prześliczna, taka o jakiej marzyła. Biała, koronkowa i przylegająca od dekoltu do bioder, zaś od bioder do ziemi szeroka, długa i na prawdę pięknie się prezentowała. Jej rękawy także były długie, więc zakryły moje ramię, na której pozostała blizna po skoku z klifu. Pierwszy raz w życiu mogłam z dumą powiedzieć, że podobam się sobie.        Przejechałam rękoma po sukni, poprawiłam włosy i ruszyłam w stronę drzwi. Gdy wyszłam na korytarz, w moim żołądku powstało dziwne uczucie, lecz wiedziałam, że to wszystko przez towarzyszący mi stres. Wzięłam pięć głębokich oddechów, za każdym razem wypełniając powietrzem dokładnie całe płuca. Po czym ruszyłam korytarzem, kierując się w stronę głównego wejścia do kościoła. Przez chwilę myślałam, że zemdleje, jednak wróciłam do siebie i szłam dalej. W końcu dotarłam przed drzwi za którymi zaproszeni goście czekali już na pannę młodą i za którymi przede wszystkim czekał on. Mój ojciec podszedł do mnie i wziął pod rękę.
   -Gotowa? - zapytał, uśmiechając się.
   -Jak nigdy. - odparłam.
Drzwi kościoła otwarły się, zaś pomieszczenie wypełnił dźwięk pieśni. Ujrzałam go stojącego w garniturze na ślubnym kobiercu. Wszystko szło idealnie, bardziej, niż mogłabym sobie to kiedykolwiek zaplanować. Zayn przejął moją dłoń od mojego ojca, jego uśmiech od ucha do ucha onieśmielał mnie jak pierwszego razu, gdy go ujrzałam. Byłam szczęśliwa.
   Po mszy wszyscy goście składali nam szczere życzenia i obdarowali nas mnóstwem kwiatów i prezentów. Przez cały czas trzymałam się blisko Zayna, by mi nie uciekł.
   -Kochana wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia. - podeszła do mnie Sherii i mocno uścisnęła. Wzięła swojego synka od Nialla, który stał za nią.
   -Twoja ciocia wyszła za mąż życz jej wszystkiego najlepszego Shaun. - nakłaniała, choć jej dwulatek raczej nic nie kumał, tylko ślicznie się uśmiechał.
Uśmiech zdecydowanie odziedziczył po Sherii, jego ciemne włosy były pewnie po obydwóch rodzicach, zaś niebieskie oczy z pewnością dostał po Niallu.
Poczułam czyjeś ręce na moich biodrach.
   -Gratulacje Piękna. - przytulił mnie Louis, a tuż za nim Liam i Harry.
   -Na wyspie nie miałabyś takiej uroczystości - zauważył Harry i poklepał Zayna po ramieniu.
   -Właściwie nie tylko uroczystości... - dodał Louis i spojrzał na moją rękę.
   -Jesteś świnia, zjeżdżaj Lou! - krzyknęłam, a on się zaśmiał. - masz zakaz wchodzenia na nasze wesele!
   -No już nie denerwuj się, przecież wiesz, że żartuje.
   -Właściwie na wyspie nie było tak źle - odezwał się Niall i wziął swojego synka z powrotem.
   -Też czasem tęsknie za tym co tam było - dodałam.
Wszyscy jakoś natychmiast ucichli, tylko mały Shaun wydawał z siebie dźwięki dziecka i memłał smoczka w buzi. Czasem rzeczywiście było mi smutno, gdy budziłam się w łóżku, a śniadanie miałam na skinięcie palca. Jednak zawsze w tych chwilach tłumacze sobie, że prawdopodobnie moje dni uciekałyby jak piasek przez palce i nikt nie potrafiłby zatrzymać szybko lecącego czasu do mojej śmierci. Również myślę o Sherii, która mogłaby nie przeżyć porodu na wyspie, wśród nas, niedoświadczonych małolatów. Oraz jej syn Shaun, który urodził się zdrowy i może dojrzewać w cywilizowanym otoczeniu.
Jednak czasami nęcą mnie jeszcze koszmary o Hectorze. W moim ostatnim śnie z jego udziałem, chłopak stał na przeciwko mnie w czarnym garniturze i białymi kwiatami w ręku. Wyglądał na szczęśliwego, albo jego uśmiech na twarzy był tylko udawany? W każdym razie podarował mi je i odszedł nic więcej nie mówiąc. Mam nadzieje, że było to tylko jego pożegnanie ze mną, w końcu zaczynam nowe życie u boku mojego męża Zayna.


Przepraszam, że zwlekałam z dodaniem epilogu, ale z dniem dzisiejszym oficjalnie blog został zakończony :)
Dziękuje tym którzy byli cały czas i zainteresowała ich moja opowieść :)
Przypominam również, że zaczęłam prowadzić następne opowiadanie, które możecie znaleźć tutaj:
http://what-tomorrow-may-bring.blogspot.dk/ :)