Wpadłam do ciepłej wody. Moje oczy były cały czas zamknięte, marzyłam by śmierć trwała
krótko. Otwarłam je na chwile i w ułamkach sekundy dostrzegłam coś wpadającego do wody, a po chwili woda zabarwiła się na kolor bordowy. Moja świadomość jednak nie trwała długo.


-Czemu to zrobiłeś! - krzyknęłam na głos, nie mogąc powstrzymać łez.
Pomimo, że zdążył zrobić mi krzywdę, serce bolało mnie po jego stracie. To nie możliwe, że zaczęłam darzyć go jakimś uczuciem, a z resztą przecież to teraz i tak nie ważne. Chłopak już nie nie ma, on już nie żyje. Nie potrafiłam patrzeć na rozchodzący się klif w oddali. Byłam smutna i rozhisteryzowana tym co się wydarzyło.
-Hector, czemu żeś to zrobił! Dlaczego!? - wołałam, czekając naiwnie na odpowiedź, której i tak nie dostanę, bo go już nie było na naszym świecie.
Wstałam i nie wiedząc co robię zerwałam kilka dzikich dużych kwiatów, poukładałam je na dużym liściu palmy, identycznym który teraz robił za mój opatrunek na ramieniu i gdy uznałam, że jest ładnie, położyłam go na wodzie. Fale zabrały go daleko w głąb oceanu.
Ból mojej rany na ramieniu zanikł, przyćmiony bólem mojego serca. Przed oczyma cały czas miałam widok bąbelków, które potworzyły się pod wpływem wpadającego do wody Hectora. Wszystko w tamtej chwili nagle stało się czerwone. Jak gdyby jeden z bąbelków zawierała czerwony barwnik i przebiła się. Jednak wiem, że to nie był powód bańki.
Po jakiejś godzinie w moim sercu panowała totalna pustka. Łzy już nie ciekły po moich policzkach. Czułam się, jak gdybym w ogóle nie siedziała na tej plaży duszą. Jakby pozostało samo ciało. Chciałam cofnąć czas. I nie skoczyć z tego klifu, tylko po prostu puścić się z biegiem zdarzeń. Wiem, że byłabym bardziej skrzywdzona przez chłopaka, ale jednak nadal by żył. Siedziałabym teraz pewnie znowu przy wodospadzie i patrzała za złością na Hectora, który co chwila podchodził by do mnie i namawiał na zbliżenie się. Chłopak by żył.

Zatrzymałam się na chwile, by zmienić "opatrunek" na mojej ręce. Rana przez cały czas krwawiła, krew sączyła się kapiąc mi na nogi. Za mną pozostawał cieniutki, lekko widoczny szlaczek z kropli krwi. Chciałam umrzeć. Cieszył mnie jednak fakt, że jeśli krew nadal nie przestanie lecieć z mojej rany, to śmierć w dobrym wypadku nadejdzie dzisiaj w nocy.
Z oddali ujrzałam drzewka z pomarańczowymi owocami. Gdy doszłam bliżej, okazało się, że te owoce to pomarańcza. Byłam spragniona i głodna i nie zastanawiając się czy to z pewnością mi nie zaszkodzi zaczęłam jeść słodki miąższ. Nie obchodziło mnie, czy to czasem nie jakiś gatunek trujący, już i tak nie pozostało mi dużo godzin życia. Zerwałam sporo dojrzałych owoców i usiadłam, opierając się o drzewo. Uznałam, że posiedzę tutaj, prześpię się i poczekam, aż w końcu obudzę się już nie na tym świecie. Byłam strasznie zmęczona, więc sen nadszedł bardzo prędko.

Śnił mi się dom rodzinny. Stałam przed nim i wpatrywałam się w przedni ogród, który był zawsze pięknie zrobiony dzięki mojemu ojcu. Spojrzałam na moje okna, w których dostrzegłam samą siebie, krzątającą się po pokoju. Byłam ciekawa co właśnie w tym momencie robiłam. Z ciekawości weszłam do środka jak gdybym była człowiekiem, otwierając frontowe drzwi i pierwsze co rzuciło się w moje oczy to Zayn, który siedział na kanapie, był wychudzony, lecz uśmiechnięty i szczęśliwy. Miał lekki zarost, a nie taki gęsty jak teraz na wyspie. Przypominał mi tego Zayna, którego poznałam na statku. Bardzo przystojnego Zayna. Koło niego siedział Niall z,
.gif)
OD AUTORKI: Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze :) Mam nadzieje, że i ten rozdział się Wam spodobał :)
Pozdrawiam! :) :*
Ogólnie opowiadanie fajne,ale szablon beznadziejny :/ jest dużo szablonów ściągnij sb jakiś
OdpowiedzUsuńSupcio! Kiedy next?
OdpowiedzUsuńTak zdążyłam zauważyć, że jeśli ktoś ma ładny szablon od razu ma więcej czytelników ;) Cóż, ja raczej nie skorzystam, ponieważ to jak ocenianie książki po okładce. Ładny szablon, więc opowiadanie także lepsze. Jednak widząc po innych bloga, nie często się zdarza, że ten co posiada profesjonalny szablon, ma lepszą treść...
OdpowiedzUsuńPoza tym ile razy trafiłam na ten sam szablon na dwóch-trzech innych blogach.
Wole być nie powtarzalna, co więcej, czytelnik "czyta" szablon czy tekst?
super rozdział czekam na next :)
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać nexta *-*
OdpowiedzUsuńNo... no... no czyli psychopata nie żyje, tak? Nie mam się czym matwić, co? Zawału nie będzie? To dobrze... :D Jeszcze trochę pożyję ;D Tylko co będzie dalej z Abigail? Widzisz? I znowu pytania ;) Wieeem, że lubisz odpowiadać na takie pytania w kolejnych rozdziałach <3 Ale czy trafi z powrotem do swoich przyjaciół i Zayna? Mam ogromną nadzieję, że tak i trzymam za Abi kciuki! <3
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to przeczytałam to już w niedzielę (jak pamiętam), ale jak zwykle mam opóźnione komentarze ;D Wybacz mi za to!
Cladiooo wiesz, że czekam, znaczy wszyscy czekamy na kolejny... <3 Jeśli oczywiście będziesz miała czas to dodawaj! <3
Kochaamy cię! :-*
o matko :oooo tego sie nie spodziewalam!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą Claudia!!! też mysle ze to jak czytanie ksiązki po okladce :) ja kocham twojego bloga za treść <3 <3 :*
next! <3
Cudooo dawaj szybko nextaa <33 !!!!
OdpowiedzUsuńKiedy nowy
OdpowiedzUsuń