poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 23 - Szpital


Otwarłam pomału oczy. Pomieszczenie było lekko oświetlone. Dźwięk pikania doszedł dopiero po chwili do moich uszu. Spojrzałam na aparaturę stojąca koło mojego łóżka. Po chwili ujrzałam Zayna, która spał na wąskiej kanapie, ustawionej pod ścianą. Był cały i zdrów, bardzo mnie to ucieszyło. Chciałam się podnieść, lecz ból jaki wywołała próba zrobienia tego odgoniła mnie od tego pomysłu.
   -Abi. - odezwał się Zayn i w tempie ekstremalnym usiadł przy mnie. - jak się czujesz?
   -Dziwnie. Niby spałam, a czuje się niewyspana. - odparłam. - a ty Zayn? Co u ciebie?
   -W jak najlepszym porządku Kochanie. Jestem zdrów. - powiedział i lekko pochmurniał patrząc na moją rękę.
   -Nie! Błagam, powiedz, że to nie prawda! Proszę Zayn! Powiedz, że mam dwie ręce! Zayn błagam! - zaczęłam płakać i bałam się ruszyć i spojrzeć na ramię.
Chłopak uronił kilka łez, lecz po chwili się uśmiechnął.
   -Damy radę Abi. - powiedział i chwycił mnie za dłoń chorej ręki.
Odsapnęłam, gdy poczułam jego dotyk. Następne łzy poleciały po moich policzkach, lecz tym razem był to płacz szczęścia.
   -Uratowaliśmy się. - powiedziałam przez płacz.
   -Przecież obiecałem Kochanie. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło. - już nie płacz.
Po chwili drzwi do pokoju w którym leżałam lekko uchyliły się.
   -Hej, mogę? - przez szparę w drzwiach usłyszeliśmy głos Sherii.
   -Jasne. - odparłam, po czym dziewczyna nieśmiało weszła do środka.
   -Zostawię was same. - oznajmił Zayn i wyszedł.
   -Jak się czujesz? - spytała Sherii.
   -Żyję. A ty?
   -Też, a nawet mam dwa życia. - zaśmiała się, a łzy wypłynęły jej z oczu.
   -Co? Jak to? To prawda? Jesteś w ciąży?
Dziewczyna rozpłakała się i przytuliła mnie mocno. Ja odwzajemniłam uścisk, gdyż wiedziałam, że potrzebuje teraz wsparcia.
   -Przepraszam, że się z Tobą kłóciłam Abi. Brakuje mi ciebie! - mówiła, płacząc i mocząc moją piżamę.
   -Nie ważne, mów jak z dzieckiem.
   -Niedługo już trzeci miesiąc.
   -Widziałaś się już z rodzicami? Wiedzą o tym?
   -Nie i strasznie się boję.
   -Niall wie? - dopytywałam. - to jego dziecko?
   -Przypuszczam, że jego, bo lekarka powiedziała że dziecko ma już prawie 3 miesiące i wyliczyłyśmy, że zaszłam w ciążę tego razu jak zbliżyliśmy się z Niallem po raz pierwszy.
   -Mówiłaś, że jesteś zabezpieczona. - powiedziałam, a dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
   -A mówiłaś Niallowi o swoich przypuszczeniach? Jest tego świadom? Jak zareagował?
  -Tak, miał razem ze mną spotkanie z lekarzem. Jest zszokowany na razie, ale chyba nie odrzuci swojego dziecka. Jednak powiedział, ze gdy dziecko się narodzi chce badania, by się upewnić.
Drzwi od pokoju ponownie się otwarły i na sale wszedł lekarz.
   -Witam, jak się czujemy? Widziałem po kamerach, że środek przeciwbólowy działa doskonale, bo jesteś w super nastroju. - odezwał się lekarz i zaczął sprawdzać coś na aparaturze obok mnie.
  -Tak mnie właśnie z minuty na minutę coraz bardziej boli i zaczynałam się już obawiać. A tu się okazuje, że jestem odurzona. - skomentowałam.
  -Zaraz ci wstrzykniemy następną dawkę leku i będziesz mogła jechać do hotelu przywitać się z rodziną.
  -Na prawdę? - zapytałam lekko zszokowana.
  -Na prawdę Abi. Ale dzisiaj do nas wrócisz na zmienienie opatrunku i ogólne badania. Musisz być jeszcze pod naszą obserwacją.
W następnej godzinie został wysłany po nas auta. Wyszliśmy grupką ze szpitala i naszym oczom ukazało się miasto pełne betonowych budynków. Powietrze było tutaj zupełnie inne i dziwnie się czułam póki mój węch się nie przyzwyczaił. Gwar na ulicy był uciążliwy pomimo tylko paru chwil spędzonych na zewnątrz. Prócz tego przed wejściem głównym stało z dziesięciu fotoreporterów i z pięciu dziennikarzy. Ochrona pomogła nam bez szwanku dostać się do aut. Usiadłam na tyle, a koło mnie Zayn, który nie spuszczał mnie z oczu. Razem z nami wsiadł również Harry. Zaś reszta jechała drugim autem. Ruszyliśmy, każdy z nas wyglądał przez okna i przyglądał się ulicą i całemu miastu, które mijaliśmy. Do hotelu nie mieliśmy daleko, ledwo minęło 10 minut, a wjeżdżaliśmy już na jego dziedziniec. Przed wejściem stało o wiele więcej dziennikarzy. Gdy tylko wysiedliśmy przylgnęli do nas jak mrówki do cukierka. Zayn cały czas otulał mnie ramieniem i pilnował, by tłum przypadkiem nie dotknął mojej chorej ręki. Był wspaniały. Kiedy w końcu dotarliśmy do do głównego wejścia, poczuliśmy się swobodniej, gdyż ochrona zakazała wchodzenia fotografom do hotelu. Jednak dla pewności zaprowadzili nas do jakiejś sali. Harry ruszył pierwszy i otwarł drzwi na których wisiał napis: "sala konferencyjna".
Tuż po wejściu do środka ujrzeliśmy nasze rodziny, płaczące i rzucające nam się na szyję. Jako pierwsza doleciała moja mama.
  -Abi, kochanie! Boże jak się martwiłam, myśleliśmy, że stanie się największa tragedia! Boże Abi! - płakała moja mama. - tak tęskniłam. Gdy dowiedzieliśmy się, że dwoje nastolatków zginęło. Myśleliśmy o najgorszym!
I ojciec i matka nie zważali w ogóle na moje ramię, co bardzo mnie denerwowało, ponieważ powoli nie potrafiłam znieść bólu jaki mi przysparzali. Następnie doleciała moja siostra, która też tutaj była i wyczekiwała na mój powrót.
                                                                        ******

  Moja mama cały czas gadała i opowiadała, nawet po paru godzinach, gdy siedzieliśmy w hotelowej restauracji razem z Zaynem i jego rodziną i jedliśmy kolację. Oczywiście dla nas, wyspiarzy, była uszykowany specjalny, dietetyczny posiłek.
    Nasi rodzice już zdążyli się bardzo polubić, nawzajem się wspierali, gdy były prowadzone akcje poszukiwawcze. Moja mama wyznała mi nawet, że matka Zayna jest zabawniejsza, niż jej wieloletnia przyjaciółka, czyli matka Sherii. Co mnie zdziwiło, gdyż nasze matki były tak samo nie rozłączane jak ja i Sherii.
   -Ja właściwie to chciałbym coś powiedzieć. - krzyknął Zayn na całą salę.
Wszyscy ucichli i z ciekawości spojrzeli na chłopaka.
  -Było ciężko, ale przeżyliśmy. Wszystkie przygody, trudności, wspólne zadanie nas w pewien sposób zżyły ze sobą. Jest mi przykro z powodu Hectora i Olivii i chciałbym złożyć szczere kondolencje ich rodzinom, których nie ma tutaj z nami. W czasie tych miesięcy zrobiliśmy dla siebie dobre rzeczy, ale i też złe, jednak było minęło i nie wracajmy do tych chwil, gdyż one są już nie ważne. Od dzisiaj zaczynamy nowe życie. Tak, więc korzystając z okazji, że jesteśmy tutaj razem... - urwał i sięgnął do kieszeni swojej marynarki, po czym klęknął przede mną. - Abigail Martin, pomimo, że nie znamy się długo, bo zaledwie trzy miesiące, jestem pewien, że to wydarzenie nas połączyło ze sobą i nauczyło zmagać się z największymi problemami. I dzięki temu uświadomiłem sobie, że znalazłem odpowiednią osobę na całe życie. I z szczerością mogę wyznać, ze kocham cię i pragnę spędzić z Tobą życie. Abi czy zechcesz wyjść za mnie?
   -Matko jakiego romantyka masz. - usłyszałam krzyk Sherii.
   -Tak Zaynie Maliku z ogromną chęcią za ciebie wyjdę. - powiedziałam próbując powstrzymać się od płaczu ze szczęścia.
Chłopak nałożył mi pierścionek na palec, po czym wstał i mocno mnie uściskał. W następnej chwili byłam już w objęciach mojej mamy, a później taty, którzy gratulowali mi zaręczyn. Byłam na prawdę szczęśliwa, a najbardziej, gdy patrzałam na uśmiech mojego narzeczonego.
   -No to ten, teraz może ja coś przekaże, ale nie liczcie na nic szczęśliwego. - odezwała się Sherii.
Spojrzałam na przyjaciółkę wymownie, byłam pewna, że wspomniała już rodzicom o tym, że spodziewa się dziecka.
   -Niall jaki zdenerwowany. - zauważył Zayn.
Rzeczywiście chłopak pobladł i był nieswój. Widać było, że ma ochotę zapaść się pod ziemię. Podszedł pomału to Sherii, trzymając ręce z tyłu pleców i wpatrując się w ziemię stanął przy dziewczynie.
   -Mamo tylko nie denerwuj się. I niech pani Horan może też lepiej usiądzie. - zwróciła się do swojej przyszłej  teściowej. - emm, spodziewamy się dziecka razem z Niallem.
Nastała niezręczna cisza. Widać było, że obydwoje marzą by ulotnić się z tego miejsca.
   -Co jak to się stało? - spytała zaskoczona pani Owens, mama Sherii.
   -Tak jakoś... po prostu nie patrzeliśmy na bezpieczeństwo. - wyznała szczerze.
I Niall i Sherii bali spojrzeć się w oczy pani i pana Horan. Jednak wszyscy ze strachu wzdrygnęli się, gdy mama Nialla w końcu przerwała ciszę wybuchając szczęśliwym piskiem.
   -Aaaa będę babcią! - krzyknęła, a wszyscy spojrzeli na nią ogromnymi oczami. - tak bardzo o tym marzyłam! Gratuluje wam kochani i Sherii witaj w rodzinie!
Następnie kobieta wstała i mocno przytuliła  syna i przyszłą synową. Mama Sherii oniemiała, ale szybko do niej dotarło, że w prawdzie także bardzo się cieszy z tego faktu i wytuliła Sherii i Nialla.
Patrzeliśmy z uśmiechem na tę sytuacje, wszyscy byli na prawdę prze szczęśliwi. Spojrzałam na moją mamę, która perfidnie wpatrywała się w mój brzuch.
   -Może tam też się coś chowa? - zapytała głośno, gdy zauważyła, że na nią patrzę.
   -Zazdrosna jesteś? Zachowuj się mamo! - krzyknęłam, a wszyscy zaczęli się śmiać, zaś Zayn najbardziej. - nic tam nie mam, prócz organów.
   -Już nie mogę się doczekać zobaczyć mojego wnuka. - odezwała się pani Horan.
   -Ale nie znamy jeszcze płci dziecka. - powiedział Niall.
   -Ja wam mówię, to będzie chłopczyk. - oznajmiła przekonana swego teściowa Sherii.


Jak podobał się ten rozdział? :) Już tylko jeden rozdział dzieli nas od epilogu :/ Kiedy chcecie bym go dodała? Zostanie dodany na Wasze życzenie ;)

5 komentarzy:

  1. Kochana pisz szybko następny rozdział i epilog bo jest genialny :) ~Vove_Diana

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejjjj, Abi i Zayn są zareczeni!
    Tyle nowości przegapilam ale juz nadrobiłam :333 <3
    "Mamo tylko nie denerwuj się. I niech pani Horan może też lepiej usiądzie. "
    najlepszy tekst Sheri !!! <3 hehehe
    przykro mi, że konczysz tego bloga :(((( mam nadzieje, na następnego, bo masz talent do pisania! Naprawde :** kocham i czekam na next <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. kjdnskdsij zareczyny <3 :3333 <3
    dodaj jak najszybciej nastepny <3 :****
    NEXT, NEXT, NEXT!

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo *O* szkoda że już kończysz :* :*

    OdpowiedzUsuń