
-Hmm… prawdę mówiąc nie jest zły – myślała Sherii na głos, podczas drogi do amfiteatru – przystojny, fajnie gada, ładny tyłek miał. Tyle, że woli Ciebie.
Ja ją słuchałam, lecz próbowałam ignorować.
-Chociaż jego koledzy też niczego sobie.

-Weszłaś? – prychnęła śmiechem.
-Przestań zboczuchu.
-No hej Abi – podbiegł do nas Louis i objął mnie ramieniem – widzę, że wybieracie się do teatru. Tak się właśnie składa, że my też. Czy to nie fantastyczny zbieg okoliczności?
-Do zbiegów okoliczności bym tego nie zaliczyła – rzuciłam.
-Abigail bądź choć trochę miła – upomniała mnie Sherii.
Po chwili doszło do nas jeszcze dwóch chłopaków.
-To jest Zayn – wskazał na ciemnowłosego chłopaka, na którego o mało co nie wylałam soku, a następnie na blondyna – a to Niall.

-Reszta korzysta z innych atrakcji – odpowiedział Zayn.
Stanęliśmy w kolejce przy wejściu na widownie. Dwie kobiety rozdawały bilety z miejscami i zapraszały do środka. Gdy nadeszła nasza kolei, wzięliśmy po bilecie i weszliśmy na trybuny. Zeszliśmy schodami dwa piętra w dół i znaleźliśmy nasze miejsca. Sherii siedziała koło Niall’a, a ja pomiędzy nią, a Zayn’em. Jednak już po chwili Louis zamienił się miejsce z Zayn’em, a ja przewróciłam znacząco oczami.
-Nie pozbędziesz się mnie tak prędko – odezwał się brązowowłosy.
-Zauważyłam – odparłam.

Animatorzy byli wyśmienici. Wszyscy byli
popłakani ze śmiechu. Po spektaklu chłopacy zaprosili nas do baru na drinki. Wtedy poznaliśmy również dwóch pozostałych chłopców z ich paczki.
-Jestem Harry – przedstawił mi się chłopak o lokowanych, brązowych włosach.
-A ja Liam – wtrącił i pomachał mi ostatni z nich.
Wszyscy razem usiedliśmy przy jednym stoliku. Harry, Louis i Liam poszli po drinki dla nas. Niall poszedł wygłupiać się z Zayn’em na parkiecie.
-Podoba mi się ten blondyn – oznajmiła Sherii, patrząc w stronę Niall’a – widzę, że ten ciemny coś do Ciebie…
-Co? – przerwałam – myślałam, że Louis?
-Nieee, znaczy się Louis też, ale Zayn ciągle Ci się przygląda. Chyba nie jest tak śmiały jak Louis.
-Wymyślasz…

-Jak Ci się tu podoba? – zapytał mnie Zayn, a w moim brzuchu poczułam dziwne uczucie. Chwilę zajęło zanim odpowiedziałam:
-Fajnie, super, niezwykle – dopiero po chwili doszło do mnie, że nic konkretnego nie wyleciało z moich usta.
-Zajebiście – dodał Louis i posłał mi oczko – idziemy tańczyć?
-Nie tańczę – odpowiedziałam krótko, lecz chłopak chwycił mnie za dłoń i pociągnął za sobą.

-Sherii poszła z Niall’em na spacer – powiedział Liam wyprzedzając moje pytanie. Po chwili do naszego stolika podeszły dwie dziewczyny i zapytały czy Zayn i Liam mają ochotę zatańczyć. Liam zerwał się z miejsca, a Zayn odpowiedział, że nie może, bo ma chorą nogę. Dość nieudane kłamstwo – pomyślałam. Ostatecznie zamiast Zayn’a wepchnął się Louis i takim sposobem zostałam sama z czarnowłosym.
-Chciałbym zagadać, ale zupełnie nie wiem o co mam zapytać – powiedział szeptem, a ja próbowałam udawać, że tego nie słyszę – jestem do bani w te klocki.
-Bez przesady – powiedziałam i nieśmiało uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
-Gdzie mieszkacie z Sherii? – zapytał – jesteście siostrami?
-W Miami. Nie, jesteśmy przyjaciółkami. A Wy?
-Też przyjaciele. Przyjaciele spędzający wspólne wakacje. Na jakim piętrze mieszkacie?
-Na szóstym.
-My na ósmym, znaczy na pierwszym, znaczy… oh! Wiesz o co mi chodzi, pierwsze piętro równa się pierwsza klasa. Trzeba liczyć od góry.
-A w takim razie my jesteśmy na trzecim piętrze licząc od góry.
-Może… zatańczymy? – zapytał nieśmiało.
-Mówiłeś, że masz nogę chorą – zaśmiałam się.
Weszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. W tym samym momencie muzyka zmieniła się na wolną – coś czego bardzo się obawiałam. Spojrzałam niepewnie na chłopaka, w brzuchu poczułam to samo uczucie co niedawno. Zayn położył ręce na mojej tali, a ja swoje na jego ramionach. Chłopak był ode mnie trochę wyższy, więc moje oczy były na wysokości jego brody.
-I jak, jestem lepszy w tańcu niż Louis? – zapytał z humorem.
-O wiele – zaśmiałam się i spojrzałam w jego oczy. Zayn uśmiechnął się i przybliżył mnie do siebie na tyle by jego dłonie mogły złączyć się na mojej tali. Zaś moje splotłam na jego szyi.
-Chodź – zawołał i chwycił mnie za dłoń, prowadząc przez tłum.
Wyszliśmy z baru i weszliśmy zdobionymi schodami na najwyższe piętro statku, przeszliśmy przez strefę rekreacji, na której nadal było mnóstwo osób pomimo później godziny i doszliśmy, aż do wyższej platformy na której rozłożonych było mnóstwo leżaków. Bardzo dużo ludzi leżało na nich popijając napoje, rozmawiając i oglądając gwiazdy.
-Byłaś tutaj? – spytał Zayn. Pokiwałam przecząco głową. – to patrz.
Doszliśmy do barierki, byliśmy dość wysoko, przed nami szerzyło się morze, które wręcz łączyło się z ciemnym niebem. Stąd było świetnie widać jasne gwiazdy. Z moich ust wyrwało się ciche jęknięcie.
-Super widok – stwierdził Zayn i przypadkowo dotknął swoją dłonią mojej. Przypadkowo – jeśli można to tak nazwać. Lekko się speszyłam.
-Chodź znajdziemy wolny leżak.
Większość miejsc było zajętych, prócz paru pojedynczych leżaków i jednego dużego dla dwóch osób. Z niedowierzeniem patrzyłam na Zayn’a, który właśnie szedł w stronę tego podwójnego. Usiadłam koło niego, zostawiając między nami miejsce.
-Uwielbiam patrzyć na gwiezdne niebo – wyznał – wygląda tak magicznie.
-To prawda – przytaknęłam.

-Jeśli mam być szczera to trochę tak.
-Mnie też i to coraz bardziej.
-Czym?
-Nie ważne – powiedział krótko i zaczął mi się przyglądać, a ja mu.
Był naprawdę przystojny, miał śliczne brązowe oczy i gęste ciemne włosy. Jego delikatny zarost na twarzy doskonale mu pasował. Zaczął strasznie mnie pociągać!
OD AUTORKI: Rozdział 3, mam nadzieje, że się spodoba :) Baaardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem :) Nie wymagam, ale jeśli ktoś ma jakieś uwagi lub opinie to zachęcam do zostawienia jej w komentarzu ;) Pozdrawiam!