poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 7 - Pierwsza noc


   Myślałam o tym co teraz zrobimy, jesteśmy sami na wyspie, która może i nawet nie jest na mapie. Nie mamy ze sobą nic. Nasze komórki zamokły i jedynie możemy się modlić by zadziałały, gdy wyschną. Nie poradzimy sobie tutaj, nikt z nas nigdy by nie przypuszczał, że znajdzie się w takiej sytuacji. Zginiemy.
   -Chcę mi się pić - oznajmiła Sherii po raz któryś dzisiaj. Wszyscy siedzieliśmy na piasku i patrzeliśmy zamyśleni w morze. Każdy w głębi duszy miał nadzieje, że w końcu wypatrzy statek, który specjalnie płynie po nas. Że Liam powiadomił kogo trzeba i już są w drodze powrotnej, by uratować nam te infantylne
tyłki. Jednak co jakiś czas musieliśmy wynurzyć się z rozmyśleń i pójść w krzaczki by załatwić sprawy fizjologiczne i wtedy powracały racjonalne myśli - nie przeżyjemy.
   -Tak mi się wydaję, że dobrze by było, gdyby parę osób poszło poszukać wody - stwierdził Niall - przynajmniej tak mi się wydaje. Tak było na filmach surwiwalowych.
   -Mądrę - powiedziałam i ruszyłam się z miejsca - kto idzie ze mną?
   -Ja - odezwał się Zayn, którego gorączka już nie trapiła, jednak jego noga zadowalająco nadal nie wyglądała.
   -Ty na pewno nie - odparłam i ruszyłam w stronę gęstej dżungli. W moje ślady poszedł Niall. Ogarnęłam ręką duże liście jakiejś rośliny i próbowałam przedostać się w głąb. Nie rozglądałam się na boki, szłam cały czas przed siebie, mając nadzieje, że na drodze nie spotkam żadnego pająka lub innego robala, których strasznie się boję i doprowadzają mnie do paniki.
   -Może pójdę pierwszy? - zapytał Niall, a ja zgodziłam się mając coraz większą obawę przed spotkaniem przerażających owadów. Trzymałam się kurczowo jego zabrudzonej koszulki, a mój wzrok wpatrywał się w jego plecy. Co jakiś czas odważyłam się wychylić by zobaczyć czy coś widać, prócz zielonych roślin.
   -Tu nic nie ma - stwierdził Niall po dłuższej wędrówce - może pójdziemy w tę stronę.
   -Wiesz, tutaj można się łatwo zgubić, radzę wrócić na plażę i zacząć iść w głąb dżungli z innego miejsca na plaży - zaproponowałam z obawą, że w końcu stanie się tak, że będziemy zmuszeni spędzić tutaj noc.
   Tą samą drogą wróciliśmy na plażę. Droga była łatwiejsza, ponieważ idąc nią pierwszy raz łamaliśmy wszytko co stało na przeszkodzie. Gdy dotarliśmy do miejsca naszego punktu wyjścia, czekała na nas miła niespodzianka. Na plaży spotkaliśmy nie trzy, a sześć osób. Nie wiadomo skąd znaleźli się tam Harry, Louis oraz obcy chłopak. Teraz dziewczyny się nimi zajmowały, a oni odpoczywali leżąc na plaży. Podeszliśmy do nich.
    -Abiii!!! - krzyknął radośnie Louis, gdy mnie dostrzegł.  Nagle nie wiadomo  skąd zebrało się we mnie uczucie wściekłości. Gniew ogarnął całe moje wnętrze.
   -Uduszę Cię - warknęłam i zaczęłam biec w jego stronę. Chłopak szybko podniósł się z miejsca i zaczął uciekać brzegiem morza.
   -Gdyby nie Wasze pojebane wybryki nie wylądowalibyśmy tutaj! Teraz wszyscy zginiemy przez Was - wołałam.
   Tuż za mną zaczął biec nieznajomy chłopak. Zatrzymał mnie, sprawnie złapał w pasie i podniósł, ruszając w przeciwnym kierunku.
   -Nie trać energii, zaraz Wam będzie chciało się jeszcze bardziej pić, a nie mamy wody. Zabijemy go później - powiedział i jednym ruchem przerzucił mnie sobie na ramię.
   -Szybki i silny jesteś, ale przepraszam bardzo, każdą nieznajomą nosisz jak worek ziemniaków? -zapytałam, czując powoli jak coraz więcej krwi napływa mi do głowy - puść już mnie.
   -Hector - przedstawił się i podał mi rękę.
   -Śmieszne imię - odparła Sherii, która do nas właśnie podeszła.
   -Twoje też - burknął Hector odchodząc od nas i przy okazji mierząc dziewczynę wzrokiem od stóp do głowy.

    W końcu, gdy wszyscy trochę odetchnęli i zapoznali się bardziej z sytuacją w której się znaleźliśmy zaczęli myśleć co zrobić, by przeżyć. Po dłuższej naradzie postanowiliśmy podzielić się na role. Niall, Harry i Hector poszli przeszukiwać dżunglę w poszukiwaniu wody i jedzenia. Louis zajął się nauką łowienia ryb. Przez pierwszą godzinę szukał odpowiedniego patyka, a przez następną bawił się w ostrzenie go. Kiedy już w końcu uznał, że jego sprzęt idealnie nadaj się do zabijania ryb, wszedł do wody i dla demonstracji chciał wbić prymitywną włócznię w dno morza. Cóż, niestety jego wielce doskonały sprzęt złamał się nim dotknął piasku. Sherii oraz Olivia, która okazała się dziewczyną Hectora, tworzyły ze znalezionych na plaży belek i bambusów szałas, który co róż składał się jak domek zapałek. Ja zaś siedziałam z chorym Zayn'em i dotrzymywałam mu towarzystwa.
    -Jak myślisz? - zapytał chłopak, zapatrzony w horyzont morza - wyjdziemy z tego?
    -Nie wiem, ale  sądzę, że tak - odpowiedziałam, lecz w głębi duszy byłam pewna, że przyjdzie nam tutaj zginąć.
   Wkrótce zaczęło się ściemniać. Słońce pomału chowało się za widnokrąg. Niebo przybrało koloru czerwonego z pasmami żółci, a może pomarańczy. Leżałam na piasku z rękoma podłożonymi pod głowę i wpatrywałam się w chmury. Byłam spragniona i co chwila mój brzuch przypominał o sobie. Skręty w żołądku powoli stawały się nieznośne. Louis przez ten cały czas nadal nic nie zdołał złowić, zaś chłopacy w dalszym ciągu nie wracali. Olivia zaczęła się martwić o Hectora, lecz Sherii szybko ją uspokoiła. Uznałam, że dobrze będzie jak pójdę znaleźć jakieś drewno i spróbuje rozpalić ognisko.
   -Gdzie idziesz Abi? - zapytał lekko zaniepokojony Zayn, gdy tylko zaczęłam oddalać się od naszego obozowiska.
   -Pójdę poszukać czegoś na rozpałkę, nie miło będzie siedzieć w totalnej ciemności przez całą noc.
Chłopak zerwał się i zaczął nieudolnie próbować wstać, jednak Louis szybko wziął go pod ramię i pomógł ponownie usadowić się na piasku. Nie zważając już na nich ruszyłam przed siebie. Szłam, coraz bardziej oddalając się od znajomych. Przez całą drogę znalazłam tylko parę suchych patyków i belkę w miarę wyschniętego drewna. Niebo zrobiło się już szare, słońce było ledwo widoczne, za to księżyc coraz jaśniej się prezentował.
   W drodze powrotnej do obozowiska dostrzegłam na brzegu śniętą rybę. Przez chwilę stałam wpatrując się w nią jak w ostatnią deską ratunku. Czułam się jakby uczucie głodu zamotało mi w głowie. Miałam ochotę ją wziąć i po prostu ugryźć taką surową, obślizgłą i nieżywą. Jednak szybko odgoniłam te szalone myśli i nie zastanawiając się więcej ruszyłam szybko dalej. Gdy doszłam na miejsce Harry'ego, Niall'a oraz Hector'a nadal nie było. Olivia siedziała na piasku odwrócona w stronę rozchodzącej się dżungli, która już przybrała okropnie groźny klimat. Sherii ustawiała belki i kładła na nie wielkie liście palm, które były już strasznie wyschnięte i zżółkłe od tropikalnego  słońca. Louis siedział we wodzie zapatrzony w fale. Jednak nie dostrzegłam Zayn'a. Moje serce zaczęło mocniej bić, a uczucie powoli nachodzącego na mnie zmęczenia nagle znikło.
   -Gdzie Zayn! - zawołałam. Wszyscy zaczęli się rozglądać.
   -Spał cały czas tutaj - odparła Sherii wskazując ubite miejsce w którym się znajdował.
   -Jak mogliście nie dostrzec gdzie on idzie - zaczęłam krzyczeć i zaglądać przez krzaki w głąb dżungli - przecież nie mamy tutaj tłumów, by móc kogokolwiek zgubić!
Szybkim krokiem zaczęłam iść wzdłuż gęstego tropikalnego lasu. Nagle z oddali zauważyłam sylwetkę niezgrabnie przechodzącą przez jakąś roślinę z wielkimi liśćmi. Zaczęłam biec w tamtym kierunku, gdy byłam pewna, że to Zayn, łzy napłynęły mi do oczy i chodź moje łydki już mnie paliły przyspieszyłam. Rzuciłam się chłopakowi na szyję, całkowicie zapominając, że ma chorą nogę i ciężko mu samemu utrzymać się w pozycji stojącej. W wyniku czego wylądowaliśmy obydwoje na piasku.
   -Co się stało Abi? - zapytał speszony.
   -Myślałam, że coś Ci się stało, odszedłeś tak bez jakiegokolwiek słowa - mówiłam przez łzy - wróciłam, a Ciebie nie było.
Chłopak objął mnie mocniej i pocałował w głowę. W połowie leżałam na jego klatce piersiowej. Przez chwilę nie mogłam się uspokoić i szlochałam w jego koszulkę.
   -Już spokojnie, przecież jestem... - urwał - przecież jestem przy Tobie.
Słysząc to zdanie dostałam skrętów w żołądku i wiem na pewno, że nie były one spowodowane głodem. W jednej chwili poczułam się przy nim bardzo bezpiecznie i zarazem pewnie. Nie chciałam już opuszczać tych ramion. Znowu poczułam zmęczenie i marzyłam by właśnie w takiej pozycji zasnąć. Wiedziałam jednak, że ta chwila trwać wiecznie nie będzie. Gdy wstawałam z niego było mi głupio, lecz on uśmiechał się do mnie pomimo tego, że próbowałam na niego nie patrzeć. Pomogłam dojść mu do reszty, a następnie wraz z Louisem zajęliśmy się rozpalaniem ogniska. Nie szło nam za dobrze, jednakże, gdy zapadł zmrok, nasze ognisko zaczęło dostawać coraz bardziej żółtego koloru. Zaś po następnych parunastu chwilach, przybrało już kolory dzisiejszego zachodu słońca. Iskrzyło się, dawało ciepło, a przede wszystkim światło. Chłopacy nadal nie wrócili z wyprawy po wodę. Mieliśmy nadzieje, że żyją i mają się dobrze oraz, że nazajutrz obudzimy się z dobrymi nowinami - ich powrotem oraz wodą, której już wszyscy pragnęli.
   Położyłam się nie za blisko ogniska i wpatrywanie się w nie w końcu mnie znużyło, zasnęłam i w końcu trafiłam do krainy gdzie wszystkie problemy odchodzą w niepamięć. Marzyłam by już pozostać w niej na zawsze.


OD AUTORKI: Jak mijają Wam wakacje? :D Mam nadzieje, że rozdział siódmy Wam się spodobał :) Jeśli nie, to piszcie co nie podoba Wam się w opowiadaniu :)
Pozdrawiam Kochani! 

10 komentarzy:

  1. Stworzyłam stronkę by pomóc wam rozpowszechniać wasze blogi i pomagać w zdobywaniu komentarzy , :)Każdy blog jaki zostanie zgłoszony bd także prze zemnie przeczytany i skomentowany zapraszam mam nadzieje,że pomożenie mi rozpowszechnić stronę.<3Robię to dla was kochane na stronie mogę także informować o nowych rozdziałach na podanych blogach <3https://www.facebook.com/blogionedirection

    OdpowiedzUsuń
  2. Po dłuższej przerwie powracam do lektury ^ ^ Przepraszam że tak dawno mnie tu nie było, ale szkoła, potem podania do nowej szkoły, a w między czasie cała reszta spraw.
    Rozdział mi się bardzo podobał, z tym wyjątkiem że nie lubię formy "chłopacy" mimo iż jest ona poprawna. Poza tym opowiadanie tak bardzo pasuje do wakacyjnego klimatu :) czekam na dalsze rozdziały ^ ^

    http://andcomewithme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super szybko next !! <33333333

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny pisz szybko next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super szkoda że nie ma z nimi Li czekam nn
    Zapraszam do sb przyjaznipasj.blogspod.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite opowiadanie! Niespotykane <3 Chcę już rozdział 8 ! :****
    Będzie coś niedługo z namiętniejszych scen :DD Tak lubie takie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi się jak najbardziej ten blog podoba <3 zarąbisty jest :D Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału :D Pozdrawiam :D :* <3 /K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jane że stoi polecę twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. [SPAM]
    "Drogi chłopcze obok. Cześć jestem "dziewczyną z sąsiedztwa" lub jeśli zwróciłeś na mnie uwagę przez ostatnie 17 lat to po prostu nazywaj mnie Chloe Wilson. Jeśli chcesz spróbować złamać moje serce musisz wiedzieć, że ono już dawno jest w kawałkach"

    zapraszam na nowe fanfiction o Niallu :)
    http://if-we-do-this-together-is-the-end.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń